W cieniu, ale z pieniędzmi

Było głośno o bramkarzach. W piątej kolejce Ligi Mistrzów padło aż czterdzieści osiem goli, co daje świetną średnią równo trzech bramek na spotkanie. Czystego konta nie zachował, co za niespodzianka, Igor Akinfiejew. Zawodnik CSKA Moskwa czeka blisko dekadę na to, by po końcowym gwizdku zejść z murawy niepokonanym. Uwaga: to już czterdzieści dwa spotkania z rzędu w Champions League, w których Rosjanin wpuścił przynajmniej jednego gola. „W życiu są trzy pewne rzeczy: śmierć, podatki i Akinfiejew bez czystych kont” – śmieją się internauci.

Jednak to nie 30-latek był główną bramkarską gwiazdą piątej serii gier. Zdecydowanie głośniej było o dwóch innych panach – Radosławie Cierzniaku i Svenie Ulreichu. Rezerwowi bramkarze Legii Warszawa i Bayernu Monachium dostali swoje szanse i zawiedli. Pierwszy wpuścił aż osiem goli w debiucie w tych rozgrywkach. Był współwinny przy ponad połowie z nich. Natomiast drugi skapitulował trzykrotnie, przyczyniając się do sensacyjnej porażki Bayernu z Rostowem.

Pechowy występ Cierzniaka

Po dotkliwej porażce z Borussią Dortmund na Signal Iduna Park, kozłem ofiarnym kibiców, a nawet części dziennikarzy, stał się Radosław Cierzniak. Ciągle słyszę, że gdyby nie słaby występ pochodzącego z Szamocina golkipera, Legia nawiązałaby walkę. Totalna bzdura. Gdyby pomiędzy słupkami wystąpił numer jeden legionistów – Arkadiusz Malarz, to warszawiacy nie uniknęliby przegranej. Może nie byłoby 4:8, a 4:7. Ale co to zmieni?

Nie tylko bramkarz odpowiada za obronę. Też obrońcy (stąd nazwa formacji), jak i cała drużyna. Słabo zagrał zarówno Bereszyński, Pazdan, Czerwiński, Rzeźniczak, Kopczyński, jak i Jodłowiec. W defensywie ani trochę nie pomagał Michał Kucharczyk. Zatem jakim prawem można liczyć na dobry wynik, kiedy pozostawia się bramkarza samemu sobie? I to w dodatku przeciwko tak znakomitym strzelcom jak Reus, Kagawa czy Dembele. Nie zapominajmy też, że Cierzniak nie jest w rytmie meczowym, co ma niebagatelne znaczenie. Zupełnie inaczej się gra, będąc sprawdzonym w boju, a zupełnie inaczej, kiedy gra się trzeci mecz w sezonie, a ostatnie kilka tygodni nie wstało się z ławki choćby na minutę. W dodatku dochodzi presja związana z rangą spotkania oraz przeciwnikiem, a do tego świadomość, że od jakości gry będą zależały kolejne występy.

Oszczędzany Neuer

Carlo Ancelotti w meczu piątej kolejki Ligi Mistrzów oszczędził kluczowych zawodników Bayernu: Matsa Hummelsa, Arjena Robbena i Manuela Neuera. Były golkiper Schalke zagrał we wszystkich wcześniejszych osiemnastu spotkaniach, wyciągając piłkę z siatki łącznie jedenastokrotnie. W związku z przeciążeniem organizmu zastąpił go Sven Ulreich, dla którego występ w Rostowie nad Donem był pierwszym w tym sezonie.

28-latek przyszedł do Bayernu przed sezonem 2015/16, co oznacza, że tegoroczna kampania jest jego drugą w klubie z Bawarii. Do tej pory bronił w czterech oficjalnych meczach „Gwiazdy Południa”. Czyli w tylu, co kot napłakał (średnio wychodzi jedno spotkanie na pół roku). Przechodząc ze Stuttgartu do Bayernu, w którym konkurencja jest olbrzymia, Ulreich musiał liczyć się z rolą wiecznego rezerwowego. Mając świadomość, że wystąpi tylko wtedy, gdy Neuer będzie potrzebował przerwy.

Ulreich głównym winowajcą

Za mecz w Rosji dostało się przede wszystkim Ulreichowi. Co prawda obwiniono też Boatenga, który zaliczył wprost tragiczny występ, a także Badstubera, ale to wciąż 28-latek jest wrogiem numer jeden. Tak jakby wszyscy zapomnieli, że to był jego pierwszy występ od jakichś sześciu miesięcy. Ale, rzecz jasna, w dzisiejszych czasach wymaga się, żeby ten cień, jakim jest rezerwowy bramkarz, zagrał w dwóch, może trzech meczach w sezonie, kiedy niedysponowany jest ten pierwszy, pokazując niesamowitą klasę i popisując się dziesiątkami wybitnych interwencji.

W istocie jest jednak o to bardzo trudno. Nie dość, że cały Bayern jest pod formą (tu szukałbym raczej przyczyn porażki, a nie w pojedynczych jednostkach), to na dodatek Ulreich nie jest bramkarzem stworzonym do gry w topowym zespole. Stuttgart grał raczej o utrzymanie, przez co jego bramka była non stop oblegana przez rywali, co zmuszało go do ciągłego skupienia i bycia przygotowanym na szturmy. O wiele trudniej gra się w klubie, w którym masz czasami jedną, może dwie okazje do wykazania się. „Dobry bramkarz musi umieć się nudzić” – powiedział w ostatniej Lidze+Extra Wojciech Jagoda. Oznacza to, że cały czas trzeba być skoncentrowanym, nawet jeżeli gra toczy się na połowie przeciwnika. Nie może patrzeć na zegarek i myśleć o nadchodzącym obiedzie, bo może stanąć mu ością w gardle.

Jak kasa odbiera rozum

Nie rozumiem bramkarzy, którzy podpisują kontrakty z drużynami, w których nie mają szans na grę. A jeżeli już, to raz na ruski rok. Wówczas wymaga się od nich cudów, a w przypadku ich braku obwinia się za całe zło. Jest w tym coś z autodestrukcji i samozagłady. Niewiarygodne, jak kasa odbiera rozum.

Post Author: Mateusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *