Pogląd zarezerwowany, czyli o lewicowej słuszności, bo byliśmy pierwsi

Nie ma wrogów na opozycji, mówią co i rusz jak jeden mąż politycy opozycji demokratycznej; zapewnienie o braku wrogów na opozycji, w domyśle rozumiane jako synonim posiadania na opozycji sojuszników i przyjaciół, wypowiadane jest z częstotliwością nie mniejszą niż kłamstwa, łgarstwa i kalumnie przez pisowców, a te wypluwają z siebie pisowcy z prędkością karabinu maszynowego. Ci, którzy do tej pory kłamstw, łgarstw i kalumni pisowców widzieć nie zaczęli, mogą prędko ich nie dostrzec; tych, którzy wiedzą, że pisowcy wypluwają z siebie kłamstwa, łgarstwa i kalumnie z prędkością karabinu maszynowego, przekonywać do tego nie trzeba. Zakładam, że skoro czytają Państwo właśnie felieton zdeklarowanego antypisowca, należą Państwo do grupy przekonanych, których przekonywać nie trzeba. Wątpię jednocześnie, by to samo można było o Państwu powiedzieć w przypadku zapewnień polskich demokratów o braku wrogów na opozycji i ogłaszania wszem wobec więzów nierozerwalnej przyjaźni. Wątpię dlatego, bo wątpię, by choćby wśród zapewniaczy o wewnątrzdemokratycznej antywrogości i proprzyjaźni byli tacy, którzy nie musieliby zapewniać przy okazji samych siebie. Uzasadnione zdaje się przypuszczenie, że – parafrazując klasyka – demokratyczni zapewniacze zapewniają, ale się nie cieszą.

Do tego grona należy na przykład posłanka lewicy Joanna Scheuring-Wielgus. Dowodem wywiad, którego udzieliła Krytyce Politycznej. W nim mówi posłanka Scheuring-Wielgus choćby, że „dziś każdy z nas, ze strony demokratycznej opozycji walcząc o poparcie, musi trzymać kciuki za konkurentów. Nikt z nas nie może spaść pod próg. Bo wtedy zyska PiS. My na opozycji musimy się teraz wzajemnie pompować i pokazywać wyborcom, że mimo różnic potrafimy ze sobą współpracować”. Po cytacie z posłanki wnioskować by można, że należy posłanka do klubu zapewniaczy o jedności opozycyjnej, braku wrogów na opozycji, że opozycja jest współpracująca, że każdy trzyma kciuki za sojuszników i przyjaciół z opozycji etc. I to pomimo tego, że w przeciwieństwie do większości zapewniaczy nazwała posłanka sojuszników i przyjaciół z opozycji demokratycznej konkurentami. Nie ma przecież niczego zdrożnego w dostrzeganiu, że pozostałe partie demokratyczne poza byciem sojusznikami i przyjaciółmi są jednocześnie konkurentami w walce o głosy, podpowiadałby zdrowy rozsądek. Jak bardzo chcielibyśmy bowiem zagłosować na każdą z list demokratycznych jednocześnie, tak zrobić tego nie możemy. Tym bardziej należałoby posłankę za niezakładanie różowych okularów docenić i pochwalić, że nie stara się posłanka niewygodnych aspektów sytuacji wyborczej zamieść pod dywan.

Tym niemniej zasadność przypuszczenia, że demokratyczni zapewniacze o jedności, współpracy, partnerstwie i przyjaźni na opozycji zapewniają, ale się nie cieszą, potwierdza postawa posłanki Scheuring-Wielgus. Posłanki, której zapewnieniu o wzajemnym pompowaniu się partii demokratycznych towarzyszą wypowiedzi świadczące o pompowania zaprzeczeniu. Mówi bowiem posłanka w tym samym wywiadzie tak: „Platforma wiele rzeczy obiecywała, kiedy przejmowała władzę przez PiS w 2007 roku, ale ich nie zrealizowała. Głosowałam na nich wtedy i byłam rozczarowana, że nie zlikwidowali funduszu kościelnego czy nie wprowadzili związków partnerskich. To znaczy, że oszukali wyborców i wyborczynie. Jakie mam teraz gwarancje, że Platforma rzeczywiście wprowadzi legalną aborcję do 12. tygodnia?”. Jak Państwo widzą, pompuje posłanka Scheuring-Wielgus balon o nazwie Platforma Obywatelska pełną gębą. Tak, że prędzej pęknie ten balon.

Mówiła posłanka Scheuring-Wielgus jeszcze tak: „Lewica będzie walczyła o swoją wizję Polski: z dobrymi usługami publicznymi, z prawami kobiet, świeckim państwem, szacunkiem do drugiego człowieka. To nasze postulaty od zawsze, jesteśmy w tym wiarygodni i mamy gotowe ustawy, które te zmiany wprowadzą. Oczywiście nasze pomysły od czasu do czasu próbują wziąć na swoje sztandary inni, ale tylko po to, żeby tworzyć puste hasła albo deklaracje, bo w rzeczywistości nic z tym nie zrobią”.

Że Platformie wierzyć nie można, bo oszukali jak rządzili, nie zrobili nic na przykład z aborcją czy związkami partnerskimi, obiecanki cacanki same były, więc jak tu wierzyć, że tym razem nie oszukają i dotrzymają obietnic wyborczych słyszymy od polityków lewicy tak długo jak Polska pisowska. Platforma się cywilizuje, deklaruje, że wyciągnęła wnioski z popełnionych błędów, obiecuje poprawę, że tym razem będzie lepiej, normalniej, progresywniej, zachodniej, ale dla lewicy to za mało. Słuszny pogląd nie wystarcza. Słuszne intonowanie słusznego poglądu też już nie wystarcza. Gdy już dwóch ma słuszny pogląd i słusznie go intonuje, o słuszniejszości jednego nad drugim decyduje nowy czynnik: od jak dawna się w sposób słuszny pogląd słuszny intonowało. Jeśli żeś się dziesięć lat spóźnił, drogi kolego, to sory gregory, ale my jesteśmy słuszniejsi i wiarygodniejsi, a twój równie słuszny słusznie intonowany pogląd, bo teraz ten sam co nasz, to puste słowa tylko, bo później wypowiedziane. Nasze wcześniej, toteż słowa nasze są nie puste, a pełne. Kto pierwszy ten lepszy, nie znasz zasady? Zarezerwowaliśmy już te poglądy, wara od nich!

Przez lata powstały liczne teorie na temat tego, skąd się wziął i z czego wynika kryzys lewicy o zasięgu globalnym, i dlaczego wyjść lewicy jest z niego niełatwo. Słuchając polityków lewicy, choćby posłankę Scheuring-Wielgus, dochodzę do wniosku, że lewicy przynajmniej polskiej z kryzysu wyjść byłoby łatwiej, gdyby wzięła przykład z Margaret Thatcher. Ale co pan opowiada, lewica biorąca przykład z Margaret Thatcher, zwariowałeś pan, umiem sobie wyobrazić reakcje części z Państwa. Tak, lewica biorąca przykład z Margaret Thatcher. Thatcher, zapytana o swój największy sukces, odpowiedziała bowiem: „Tony Blair i Nowa Partia Pracy. Zmusiliśmy naszych przeciwników do zmiany zdania”. Czy zamiast mówić do znudzenia, że tylko my wiarygodni, bo my pierwsi od kolebki i zarania dziejów, Platforma nas papuguje, ściąga od nas, psze paniom, mogłaby polska lewica powiedzieć: „naszym największym sukcesem ostatniej dekady jest przekonanie naszych sojuszników i przyjaciół, między innymi z Platformy Obywatelskiej, do zmiany zdania”? Najwyraźniej nie mogłaby tak powiedzieć polska lewica, bo o jedności, sojuszniczości, przyjaźni można tylko, cytując posłankę Scheuring-Wielgus, „tworzyć puste hasła albo deklaracje”.

PS Pomijam, że o wiarygodności lewicy mówi posłanka, która do Sejmu wchodziła z list Platformy 2.0, czyli Nowoczesnej. „Dlatego zadaniem całej ekipy lewicowej jest przypominanie, że tylko my jesteśmy wiarygodni w kwestii praw kobiet, społeczności LGBT+, świeckiego państwa czy usług publicznych”, powiedziała też posłanka. Czyli pani jest wiarygodna dopiero od 2021 roku jak mniemam?

Post Author: Mateusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *