Co chwila w debacie publicznej powraca pytanie, czy Platforma w trakcie ośmiu lat pisowskich rządów się czegoś nauczyła i czy wreszcie zrozumiała coś, czego nie rozumiała. Czy wyciągnęła wnioski z popełnionych błędów w czasie swoich rządów, czy zrobiła rachunek sumienia, uderzyła się w pierś, posypała głowę popiołem etc. Pytania te są retoryczne najczęściej, bo najczęściej powracają przy okazji przejawów kompletnego swoich przewin, zaniechań i błędów przez Platformę niezrozumienia.
By oddać Platformie sprawiedliwość, należałoby stwierdzić, że do pewnego stopnia jednak Platforma oprzytomniała i winy swoje zrozumiała. Przykładem 500+. Pieniędzy nie ma i nie będzie, mówiła Platforma ustami choćby ministra Rostowskiego. Nic co dane nie zostanie zabrane, mówi z kolei dziś Platforma ustami swojego lidera Donalda Tuska. Jasne jak słońce, że mają Państwo prawo powiedzieć, że cynizm cynizmem i populizm populizmem w polityce pogania i co ma ta biedna albo i niebiedna Platforma gadać, jak jej taki PiS przyjdzie i narzuci reguły gry na licytacje socjalne. Jaśniejsze od słońca jednak, że mogła Platforma znaczenia polityki społecznej nie dostrzec i trwać przy swoim. Ale co pan opowiada, wtedy PO nie nawiązałaby realnej walki z pisowcami, umiem sobie wyobrazić, że mogliby Państwo mi zarzucić. Pewnie, mogliby nie nawiązać, ale żeby to pierwszy raz, kiedy brnęłaby Platforma w neoliberalne brednie kosztem wygranych wyborów i rozumu i godności człowieka? Poza tym nie miałaby wówczas Platforma wyborców o wyciągnięciu przez nią wniosków przekonanych, ale miałaby część wyborców Konfederacji, którzy głosują na nią ze względu na jej wolnorynkowe hasła, odpowiedziałbym Państwu wówczas.
Jasne jasne, mogła Platforma wnioski jakieś tam wyciągnąć i swój program dostosować do zastanej sytuacji i nastrojów społecznych. Ale co z wyższościowym traktowaniem ludzi i pogardą wobec nich, co sceptyczniejsi wobec Platformy i jej magicznej przemiany mogliby spytać. Wtem na rozwianie wątpliwości ludzi sceptycznych przychodzi poseł Marcin Kierwiński, dowodząc retorycznego charakteru pytań o wyciągnięcie przez Platformę wniosków. Ostatnio w Radiu ZET Kierwiński powiedział tak: „Tusk biega bardzo regularnie. W zeszłym roku zrobił sobie nawet prezent urodzinowy i przebiegł maraton. Popatrzmy na pana Kaczyńskiego – on nie jest w stanie przejść nawet stu metrów bez pomocy ochroniarzy, a co dopiero przebiec. Mówię o filozofii życiowej”.
Szacun dla pana Tuska. Tusk w urodziny maratonuje, i to nie ulubioną serię filmów, a bieganie; popatrzcie Państwo, do jakich wyrzeczeń jest zdolny Tusk, ile ma samozaparcia, jak jest niestrudzony. Mógłby równie dobrze w urodziny bawić się przednio, otworzyć piwko przy grillu w gronie rodziny i kumpli, bo urodziny ma 22 kwietnia, a wtedy to już bywa na tyle ciepło, że można raczyć się kiełbą na świeżym powietrzu, wygrzewając się na słoneczku w krótkim rękawku, ale nie, on jest ponad takie rzeczy. Oczywiście, jedno nie wyklucza drugiego, z rana mógłby Tusk biegać jak szalony, a po południu przy słodkim jak jego filozofia życiowa torcie wsłuchiwać się w komplementy, jaki to on niezłomny jest i charakterny, że w urodziny chciało mu się staczać nierówny pojedynek z samym sobą, zmuszać swój organizm do nadludzkiego wysiłku przez kilkadziesiąt kilosów. Ale zapewne do takich czynności jak jakieś pospolite grilsko i patusiarskie piwsko Tusk się nie zniża. Torta pewnie też nie je, bo prowadzi Tusk zdrowy tryb życia, zgodny ze swoją filozofią życiową.
A taki Kaczyński? Patrzcie Państwo, stary paskud nie biega, nie chodzi, siedzeniem się męczy. I cóż z tego, że miał operację kolana i zdrowie mu na uprawianie sportu nie pozwala. Trzeba było dbać o zdrowie zawczasu, uprawiać sport w młodości, trochę ruchu, a nie tylko oglądanie rodeo po nocach, to i kolanka byłyby zdrowe. A tak na własne życzenie z Kaczora taki nieporadny i niesprawny ćwierćnóg się zrobił najzwyczajniej w świecie, który musi być wożony limuzynami i windami, bo wejście po dwóch schodkach sprawia, że dziadek już zadyszki łapie i po kardiologa trzeba lecieć. Widzą Państwo? Dwa słowa: filozofia życiowa. I jeśli już Państwo się oburzali, że o jakiej to filozofii życiowej poseł Kierwiński wygaduje, skoro niebieganie Kaczyńskiego wynika z problemów zdrowotnych, a nie braku chęci, to odpowiedź jest prosta jak drut: wystarczyło w młodości chcieć. Prezydent Komorowski, który znalazł kiedyś prostą receptę w postaci hasła zmień pracę, weź kredyt powinien był trzydzieści, a najlepiej to i pięćdziesiąt lat temu Kaczyńskiemu powiedzieć: wyjdź pobiegać i zacznij się zdrowo odżywiać, to by do niedomyślnego Kaczora coś dotarło i może by dzisiaj przeszedł chociaż 150 metrów, i to bez pomocy ochroniarzy robiących za podpórki.
Wiem jedno, ja do polityki bym się nie nadawał. Bo nie biegam. Zawsze jak próbowałem zaczynać, to po kilku razach się zniechęcałem, męczyło mnie męczenie się; wytrwanie trzech kilometrów bez kilku przerw to istna katorga. A potem mięśnie obolałe, zakwasy. Dajcie Państwo spokój. A co dopiero maraton. I to w swoje urodziny. Szczytem urodzinowych aktywności będzie dla mnie koncert Stinga, na który zabiera mnie mój ojciec. Takiemu Kaczorowi posłuchanie dobrej muzyki też by się przydało swoją drogą. I nie tylko muzyki. Może znowu Sting powie coś ważnego o demokracji. Gdyby tylko Kaczor tego posłuchał, to może przejrzałby na oczy i zrozumiał, że źle robi.
PS A teraz wyobraźcie sobie Państwo Joe Bidena, który mówi, że taki Obama to jest gość z klasą i dobrym kulturowym smakiem; co roku poleca najważniejsze i ulubione książki, filmy, płyty muzyczne, seriale. Ten to ma rozeznanie. A taki Trump? Trump jest po prostu na polecanie kultury za głupi, nie ma nawet czego polecać, bo jest barbarzyńcą i prymitywem, który niczego nie ogląda i nie czyta. Tak się jakoś złożyło, że w tym porównaniu Biden odpowiada posłowi Kierwińskiemu. Ale tylko w tym porównaniu. Mam nadzieję, że nie będzie to samospełniająca się przepowiednia, że tak jak Biden zastąpił Obamę i Trumpa, tak Kierwiński pewnego dnia zajmie miejsca przez lata wygrzewane na przemian przez Tuska i Kaczyńskiego. Myślę jednak z ulgą, że taka perspektywa posłowi Kierwińskiemu nie grozi.