Schrödinger Mentzen, czyli o wysublimowanym poczuciu humoru prawicowca

Słuchałem debaty Ryszarda Petru ze Sławomirem Mentzenem w RMF FM. Od razu zastrzegę, gdyby się Państwo dziwili, że nie z zamiłowania do poglądów zamordystycznych, anarchizujących, darwinistycznych ani neoliberalnych. Proszę jednak docenić, że przyznam się Państwu do czegoś innego: mimo moich lewicowych poglądów Ryszarda Petru kiedyś lubiłem. Mam nadzieję, że nie będą mieli mi Państwo tego za złe i nie będą Państwo mi tego wypominać, zarzucać hipokryzji i pytać ale jak to, zdeklarowany lewicowiec kiedyś lubił neoliberała? To się nie dodaje. No tak, lubiłem. Taka jest puenta tego wstępu.

Po odejściu Petru z polityki myślałem o nim wyłącznie jako o polityku skompromitowanym; nie jest to do Ryszarda Petru podejście oryginalne, jest to podejście raczej powszechne. Notowania w pewnym momencie mocne, nawet jeden sondaż, w którym Nowoczesna samodzielnie wyprzedzała PiS, a potem cyk na Maderę i koniec bajki o polskim Kennedym. Potem Petru mnie już tylko swoimi poglądami denerwował, i gdy oglądałem go w TVN-ie z Piotrem Ikonowiczem, kręciłem nosem, głową i wszystkim na to co mówił.

Teraz natomiast, przy okazji debaty z Mentzenem, wróciła mi wiara w polskiego Kennedy’ego. I choć większości jego poglądów nie podzielam, nie sposób mu odmówić, że pokazał się z dobrej strony. Zawsze ryzykowne jest stwierdzanie, że coś jest powszechne, ale niech mi Państwo to uogólnienie wybaczą: że Petru w trakcie debaty z Mentzenem pokazał się z dobrej strony to powszechna opinia. Jasne, możliwe że nie aż tak powszechna, bo o ile nie lubię mówić o bańkach, w których funkcjonujemy, o tyle pogląd o wręcz Mentzena przez Petru zaoraniu może wynikać z tego, co pokazuje mi się na tłiterowym fidzie.

Ale dowodów na orkę Mentzena w wykonaniu Petru jest bezlik. Pierwszy z brzegu: – Ja chciałem spytać, czy jak pan pisze na Twitterze, że pan zlikwiduje ZUS, to pan sobie żartuje, czy pan mówi na poważnie? – pyta Petru i dodaje: – Emeryci i renciści, prawie dziewięć milionów osób, pobiera z tego tytułu emerytury i renty. Pytanie jest takie do pana, jak pan zlikwiduje ten ZUS jednym machnięciem, to skąd znajdzie pan pieniądze na emerytury i renty dla obecnych emerytów i rencistów?

Zmieścił się Petru w trzydziestu sekundach na zadanie pytania. – Czas na moją odpowiedź minął? – spytał Mentzen z nadzieją, że uda mu się typowo po prawicowemu wymigać od odpowiedzi; prowadzący debatę dziennikarze RMF-u szybko jednak pogrzebali Mentzena nadzieje, mówiąc, że to był czas na pytanie, teraz ma pan minutę na odpowiedź. – Ja mam taki slogan czy też hasło, które często powtarzam, że żeby w Polsce było lepiej, trzeba zlikwidować PIT, CIT, ZUS, VAT, TVP, TVN, PO i PiS, jeśli dobrze pamiętam – zaczął jeszcze dumnie Mentzen, nazywając rzeczy po imieniu, czyli hasło hasłem. Godne pochwały jest też to, że swoje hasło dobrze pamiętał. Warto dobrze pamiętać to, co się postuluje. Wiadomo że, jak mówił Palikot, tylko świnia nie zmienia zdania, ale mimo to często warto trzymać się swoich postulatów. Jeszcze pół biedy, gdy zmienia się swój pogląd, bo ludzie rzeczywiście nie są świniami i swoje poglądy zmieniają i to jest okej; bieda całkowita natomiast, gdy ze swojego niby niegdysiejszego postulatu wycofuje się polityk rakiem i będąc złapanym za rękę mówi, że to nie jego ręka. – Natomiast nie jest to program polityczny, to jest takie żartobliwe hasło. Ten żart jest tak oczywisty, że w zasadzie każdy go rozumie, poza niektórymi dziennikarzami i chyba panem – podsumował polskiego Kennedy’ego w swoim wyobrażeniu Mentzen.

Muszę się Państwu przyznać, że zrobiło mi się głupio. Po tym co Mentzen powiedział zacząłem się zastanawiać, czy rzeczywiście jestem tak głupi, nieinteligentny i niekumaty po prostu, że nie wyczułem oczywistego żartu, którym nas prawicowy śmieszek z dystansem i zaawansowanym poczuciem humoru zabawiał na Twitterze. Bo piątka Mentzena była wyrwana z kontekstu, więc może i w przypadku tego, jak miałoby się okazać, niewinnego tłita cały świat się na Mentzena uwziął, niewybaczalnie przypisując mu w najniższy możliwy sposób rzeczy najgorsze, byle prawaka zdyskredytować.

Że prawica ma problem z byciem dyskredytowaną, wiemy doskonale. Jest taka biedna i pokrzywdzona. Nikt jej nigdy nie rozumie. Wszyscy oskarżają jej polityków o kluczenie i wymijające odpowiedzi. Wszystkie ich wypowiedzi wyrywa się im z kontekstu. Przecież on nie miał tego na myśli, z tą piątką tylko ironizował i prześmiewczo przedstawiał sposób, w jaki myślą o nim i jego browarowych kolegach ci przebrzydli lewacy, którzy nie rozumieją geniuszu naszego lidera, bronią Mentzena jego zwolennicy. Przecież on tak naprawdę nie chce krzywdzić gejów, bronią Brauna jego zwolennicy. Przecież on nie ma tego naprawdę myśli, on tylko tego Hitlera to cytował, nie rozumiesz tego, przebrzydły lewaku, bronią Korwina jego zwolennicy etc.

Teraz okazuje się, że i na żartach się nie znamy. Prawicowcy mają tak wysublimowane poczucie humoru, że pospolite durnie na lewo od skrajnej faszyzującej prawicy niczego nie kapują. Prawicowe żarty to tak wysoki lewel wtajemniczenia, że mucha nie siada. W przypadku Mentzena poziom wtajemniczenia w żartach i dowcipasach jest tak wysoki, że jest w stanie przekonać, że coś, co pierwotnie nie było żartem, nagle żartem się staje. Co prawda na razie jest w stanie przekonać tylko swoich zwolenników, którzy między innymi dlatego go popierają, bo popierają likwidację ZUS-u i innych, i do nich hasło o likwidacji ZUS-u i innych kierowane jest jako postulat, dzięki któremu ma Mentzen ich głosy, a dla nas, lewaków, Mentzen przemienia swój postulat w żart, coby się od natrętnych i czepliwych lewaków jak od much odpędzić. Co prawda na razie do swojego poczucia humoru z kategorii fajnal bos jest w stanie przekonać tylko swoich zwolenników, ale może, tak na przyszłość, jest jakaś nadzieja w narodzie, że za tymi żartami nadążymy.

PS Z moimi przyjaciółmi mam taki kod kulturowy: Schrödinger. Proszę nie mylić z kotem Schrödingera, słowem tego Schrödingera poprzedzającym jest słowo dupek. To nie tylko tak, że to z moimi przyjaciółmi wewnętrzny kod kulturowy, pojęcie to ma swoją słownikową definicję i brzmi tak: „Ktoś, kto mówi rzeczy obelżywe, a następnie zależnie od reakcji innych stwierdza, że to tylko żart albo że mówi poważnie”. Na stronie miejski.pl podany jest również adekwatny przykład bycia Schrödingerem:

A: Kobiety to powinny siedzieć w kuchni i nie wychodzić
B: Wiesz, że to seksizm, prawda?
A: O co się czepiasz? To tylko taki żart

Ale o tym Schrödingerze to tak zupełnym przypadkiem piszę.

Post Author: Mateusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *