Polsko-ukraińskie państwo federalne, czyli o realizmie politycznym

Polscy politycy lubią tzw. realizm polityczny. Ci konserwatywni lubią szczególnie; dowodem liczne opowieści o uwielbieniu dla realizmu w naukach politycznych i odmienianie nazwisk Carrów, Morgenthauów i innych wielkich realistów przez wszystkie przypadki; gdy poza byciem polskim konserwatystą uwielbiającym realizm jest się wykładowcą akademickim, odmienianie nazwisk Carrów, Morgenthauów i innych wielkich realistów jest szczególnie zrozumiałe. Nie można bowiem pozostawić walki o młode umysły na uczelniach samej sobie, trzeba coś dla tej walki zrobić, jakoś tę nieprzekonaną młodzież, kręcącą nosem na normalne, zdroworozsądkowe podejście do polityki, i młodzież z nieskrywanym uwielbieniem zerkającą z ukosa na bajdurzenia o federalistycznej Europie, do normalnego, zdroworozsądkowego podejścia do polityki zachęcić (mogę zapewnić Państwa, że tak jest, wiem z doświadczenia europeisty). Ot, do realizmu po prostu. Państwa narodowe i suwerenność, to jest dopiero w dechę.

Polska polityka jest zdominowana przez realizm. Tego nie można zrobić, tamtego nie można, trzeba myśleć panie redaktorze realistycznie, to są postulaty nie do przeforsowania, a nawet nie do wymyślenia. Może i żyłoby się fajniej w federalistycznej Europie, ale to utopia nie do zrealizowania, panie redaktorze. Może i zjednoczona Europa z rozszerzonymi kompetencjami byłaby skuteczniejsza na wielu polach, ale to utopia nie do zrealizowania, panie redaktorze. Zaraz tylko siem pokłócim, bo wszyscy mają swoje partykularne interesy i interesiki, i tyle widzielim, redaktorze kochany.

Tak jak mówi się, że po powojennym okresie panowania koncepcji państwa dobrobytu europejska lewica zaakceptowała kapitalizm i związane z nim reguły gry, tak należałoby chyba powiedzieć, że po szybko postępujących w XX wieku procesach integracji europejskiej, w XXI zaczął obowiązywać prawicowy pogląd, że bardziej już się nie da i że państwa narodowe świętością. Sami niech Państwo powiedzą – widzieliście Państwo w Polsce polityka, który otwartym tekstem mówiłby o swoich eurofederalistycznych poglądach, będąc przez kolegów po fachu traktowanym pobłażliwie, a przez opinię publiczną uznawanym za wariata?

W realistycznej polskiej polityce nierealna jest dalsza integracja. W realistycznej polskiej polityce nierealne jest wzmacnianie Unii Europejskiej kosztem państw narodowych. W realistycznej polskiej polityce oddawanie kompetencji państw narodowych unijnym instytucjom traktowane jest jako zdrada, zamach stanu, targowica etc. W realistycznej polskiej polityce suwerenność to największa wartość przyświecająca największym polskim patriotom i mężom stanu, którzy przy okazji są politycznymi realistami. Jak miałoby być inaczej w obliczu toczącej się w Ukrainie wojnie, prawda?

Jednocześnie od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę w realistycznej polskiej polityce co jakiś czas pojawia się pogląd, że może należałoby rozważyć utworzenie polsko-ukraińskiego państwa federalnego. Same plusy. Utorowalibyśmy Ukrainie drogę do szybszej i skuteczniejszej integracji z Zachodem, Unią i NATO. Wspólna armia państwa polsko-ukraińskiego byłaby największą w Europie. Wspólne państwo polsko-ukraińskie miałoby najwięcej obok Niemiec obywateli spośród wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej. Potencjał gospodarczy państwa polsko-ukraińskiego byłby niewyobrażalnie wielki. Państwo polsko-ukraińskie stanowiłoby przeciwwagę dla Paryża i Berlina itepe itede. Same plusy, żadnych minusów.

Propozycje łączenia się z innymi państwami w jedno większe państwo stają się chyba pomału polską tradycją polityczną. Nie mam tu wcale na myśli propozycji Lecha Wałęsy z 2013 roku, by połączyć Polskę z Niemcami, choć i tę propozycję warto mieć z tyłu głowy, rozważając nową tradycję polityczną (wystarczy że wyguglują Państwo hasło typu „walesa polska niemcy”, a Państwa oczom ukaże się kilka wyszukiwarkowych stron z artykułami o propozycji Wałęsy). W trakcie drugiej wojny światowej rząd RP na uchodźstwie proponował, by utworzyć państwo polsko-czechosłowackie. Perfekt tajming. Oczywiste jest bowiem, że czas wojny to najlepszy czas na propozycje połączenia się w jedno państwo z państwem, na terenie którego toczy się wojna z najeźdźcą lub na myślenie o stworzeniu jednego dużego państwa z dwóch okupowanych państw. W pełni zrozumiałe jest pominięcie etapu związanego z odzyskaniem państwowości przez oba okupowane państwa w pierwszej kolejności, jak i etapu związanego z zakończeniem wojny toczącej się na terytorium państwa, które miałoby wejść w skład państwa federalnego.

Parafrazując memicznego klasyka (serial „Chłopaki z baraków”): niektórzy mówią że nie można mieć mocarstwowych ambicji kiedy jest wojna, ale to nieprawda. Można, tylko trzeba żyć w kulturze realizmu politycznego. Na tym polega realizm.

Post Author: Mateusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *