W wielkiej piłce nie ma sentymentów: Götze in, Kuba out. Dziwny jest ten świat…

Jak najwięksi do ciebie przychodzili, to im odmawiałeś, bo dla nas krwawiłeś i Dortmund był twoim domem. 9 lat potu i krwi na prawej stronie, z przodu czy z tyłu – to słowa piosenki niemieckiego rapera – Mikiego Puljica – o byłym już zawodniku Borussii Dortmund – Jakubie Błaszczykowskim, który niedawno opuścił Signal Iduna Park i przeniósł się do VfL Wolfsburg. – Chociaż jesteś teraz „Wilkiem”, chciałbym, żebyś dostał pomnik ze złota – śpiewa M.I.K.I.

Reprezentant Polski to prawdziwa legenda klubu z Westfalii. Raper nazwał go „Tottim Borussii”. Warto przy tej okazji przypomnieć, iż Francesco Totti to żywa legenda AS Romy. 39-latek od 1992 roku jest piłkarzem rzymskiej drużyny, dla której rozegrał ponad sześćset spotkań w samej lidze włoskiej.

Oferta od Schalke, ale nie chciałeś być zdrajcą. Teraz musisz odejść, a zdrajcy wracają, dziwny ten świat – wylewa swoje żale niemiecki artysta. Odwołując się rzecz jasna do powrotu Mario Götze, który przed trzema laty zdradził BVB na rzecz największego rywala – Bayernu Monachium. Teraz trener Thomas Tuchel i zarząd Borussii wspólnie uznali, że w zespole nie ma już miejsca dla wiernego od lat żółto-czarnym barwom Kuby, a jest dla gościa, którego nienawidzi większość fanów dortmundzkiego potentata. W istocie, dziwny jest ten świat…

Tuchel na nie

Warto przypomnieć, że już rok temu Kuba Błaszczykowski opuszczał Dortmund. Poprzedniego lata, nowy szkoleniowiec BVB – Thomas Tuchel – odstawił ludzi Kloppa, którzy wraz z nim osiągali wielkie sukcesy: dwa mistrzostwa Niemiec i finał Ligi Mistrzów, co przywołuje zresztą Miki Puljic, nazywając Kubę przy okazji liderem zespołu. Po licznych kontuzjach, które od wielu miesięcy trapiły Polaka, znalazł się w gronie tych niechcianych. Przeniósł się wówczas na roczne wypożyczenie do Fiorentiny, by odbudować swoją markę i, być może, powrócić do Dortmundu.

Wrócić, wrócił. Ale nie w blasku chwały po fenomenalnym sezonie w słonecznej Italii, a po rozczarowujących rozgrywkach, w których mało grał. Zespół ze Stadio Artemio Franchi miał prawo wykupu skrzydłowego, lecz z niego nie skorzystał, zwracając go drużynie z Zagłębia Ruhry.

Mimo kiepskiego sezonu, były zawodnik krakowskiej Wisły został powołany przez Adama Nawałkę do 23-osobowej kadry na EURO 2016. Okazał się kluczową postacią naszej reprezentacji, która – między innymi dzięki jego bramkom i dobrej grze – zaszła aż do ćwierćfinału i otarła się o medal. Życie okazało się jednak – po raz kolejny w przypadku byłego kapitana drużyny narodowej – niesprawiedliwe. Kuba nie wykorzystał karnego, przez co musieliśmy obejść się smakiem wygranej. Mimo to, wszyscy wspierali i podtrzymywali na duchu pomocnika. Nikt nie rozpamiętywał mu tego karnego. Został okrzyknięty bohaterem narodowym. Poza tym dobrze wiemy, co znaczy duża piłkarska impreza, którą oglądają kibice w całej Europie, a także wysłannicy wielu drużyn szukających wzmocnień. Lepszego okna wystawowego nie ma…

Brak drugiej szansy

Lepszego okna wystawowego nie ma. Wielu piłkarzy, dzięki dobrym występom w tak ważnych meczach, często – czasami zasłużenie, czasami nie – staje się bohaterami ciekawych transferów. Pierwszym przykładem, który przychodzi mi do głowy, jest Bartosz Kapustka, który był na ustach całej Europy po świetnym meczu przeciwko Irlandii Północnej. Między innymi dzięki temu przeszedł za ogromne pieniądze do mistrza Anglii – Leicester City.

Wydawałoby się, że po turnieju, który niewątpliwie był turniejem życia dla Błaszczykowskiego, oferty będą przychodzić non stop i będzie ich multum. Sporo mówiono o zainteresowaniu ze strony byłego trenera Kuby – Jurgena Kloppa, który chciał ściągnąć go do Liverpoolu. Była ta wspomniana oferta z Schalke, a także z Wolfsburga. Zatem sporo było chętnych na pozyskanie 30-latka. Natomiast mnie dziwi to, jak Kubę potraktowano w Dortmundzie. W końcu jest zasłużonym zawodnikiem, legendą. Fani BVB go uwielbiają, pisali nawet do zarządu klubu petycję o to, by nie sprzedawano Polaka.

Dziwna polityka transferowa

Z westfalskiego zespołu odeszły trzy wielkie gwiazdy – Ilkay Gundogan, Henrikh Mkhitaryan oraz Mats Hummels. Do kasy klubowej wpłynęło ponad sto milionów euro. Trzeba było zatem tę trójkę zastąpić. Najpierw ściągnięto graczy młodych, nieopierzonych, takich jak Merino, Guerreiro, Mor i Dembele, po czym uznano, że przyda się ściągnąć piłkarzy wyższej klasy. Borussen zagięli wówczas parol na dwóch reprezentantów Niemiec – Mario Götze i Andre Schurrle. Ostatecznie obie sagi transferowe się zakończyły. Tego pierwszego odkupili z Bayernu za ponad dwadzieścia milionów, a tego drugiego pozyskali z Wolfsburga za więcej niż trzydzieści.

Kadra niemieckiego klubu stała się bardzo bogata. Po tych wszystkich zakupach Thomas Tuchel zyskał niemal dwie równorzędne jedenastki. Jasnym stało się, że dla niektórych zawodników nie starczy już miejsca. Kuba – tak jak rok temu – dostał zielone światło na szukanie nowego pracodawcy.

Okazał się nim Wolfsburg. Wilki pozyskały reprezentanta Polski za… pięć milionów euro. Pomimo wieku, licznych kontuzji na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy oraz słabego sezonu w Fiorentinie, jest to suma absolutnie nieadekwatna do umiejętności Błaszczykowskiego. Tym bardziej, kiedy spojrzymy na te wszystkie zwariowane transfery, jak Pogba w Manchesterze United za sto pięć milionów albo Higuain w Juventusie za dziewięćdziesiąt. Reasumując, dyrektor sportowy VfL – Klaus Allofs – zdecydowanie wygrał z duetem dortmundzkich włodarzy Watzke-Zorc, którzy przepłacili za Schurrle. Jeszcze zimą reprezentant Niemiec był ściągany przez Wolfsburg z Chelsea, w której sobie nie poradził, za podobne pieniądze, za które teraz przeszedł do Borussii. Po nieudanej rundzie wiosennej w barwach Wilków i słabych mistrzostwach Europy, nikt po André nie płacze. Tym bardziej, że za grosze ściągnęli gościa, który miał – w przeciwieństwie do Schurrle – udane EURO i już strzela gole dla ósmej ekipy poprzedniej kampanii Bundesligi.

Brak szacunku dla legend

Po odejściu Kuby, żale wylewał inny były zawodnik żółto-czarnych, obecnie reprezentujący drugoligowy VfB Stuttgart – Kevin Großkreutz: – Na wdzięczność możesz dziś liczyć tylko wśród fanów! Jeśli coś nie idzie po twojej myśli, nikt nie da ci drugiej szansy. Futbol nie jest już tym samym, co kiedyś. Ceny są chore, liczy się tylko sukces i komercja.

28-latek doskonale wie, co mówi. Żołnierz Kloppa został sprzedany przed rokiem do Galatasaray Stambuł. Thomas Tuchel uznał, że wychowanek Borussii jest zbędny i – w ogóle nie patrząc na to, jak ważną postacią był dla kibiców – pozbył się go bez żalu. Może nie był wybitnym piłkarzem o niewiadomo jakich umiejętnościach, technice, podaniu, dryblingu, przeglądzie pola i Bóg wie, czym jeszcze, ale zawsze na boisku zostawiał serce. Nie odpuszczał żadnej piłki, biegał od pola karnego do pola karnego. Często był rzucany po różnych pozycjach. Wielu piłkarzy mogłoby się na trenera za takie coś obrazić. Ale nie on. Dla niego nie było różnicy, czy wystąpi na swojej ulubionej pozycji, jaką jest – przypuszczalnie – lewa pomoc, czy nawet na bramce, na której zdarzyło mu się notabene wystąpić. Dla niego najważniejsza była gra w żółto-czarnych barwach. Jako dzieciak chodził na mecze, marzył o występie w swoim ukochanym klubie. A ostatecznie pokazano mu drzwi.

Dla kibiców stał się on uosobieniem tego, co w futbolu zanika – obustronnej wdzięczności, lojalności, przywiązania. Romantyczności. Taki rodzaj piłkarzy jak Totti, Lampard, Gerrard, Buffon, Großkreutz czy Błaszczykowski wymiera. Ci przeze mnie wymienieni są ostatnimi przedstawicielami gatunku „na dobre i na złe”. Tak jak Kevin stwierdził: dziś w piłce liczą się pieniądze, zarobek, spektakularne transfery, komercja.

Naprawdę dziwny jest ten świat. Tak dobry piłkarz jak Kuba odchodzi, a w jego miejsce przychodzi zdrajca. Mario Götze – bo o nim mowa – będzie musiał się natrudzić, by odzyskać zaufanie kibiców. Ale to już historia na inną opowieść…

Post Author: Mateusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *