Niektórzy mówią, że nie da się dogodzić każdemu. Niektórzy wykorzystują ten aforyzm jako argument przy udzielaniu porady, by nawet nie starać się dogodzić każdemu. Warszawski Zarząd Transportu Publicznego podjął decyzję w kontrze do tego aforyzmu i uargumentowanej przy jego przytoczeniu porady; ustami swojego rzecznika prasowego warszawski Zarząd Transportu Publicznego wprost zakomunikował, że w podejmowaniu tejże decyzji nie kierował się tym aforyzmem i uargumentowaną przy jego przytoczeniu poradą.
Rzeczona decyzja warszawskiego Zarządu Transportu Publicznego dotyczyła najnowszej powieści Remigiusza Mroza, znanego pisarza, autora przede wszystkim powieści kryminalnych. „Przepaść” to 35-letniego Remigiusza Mroza książka, jeśli dobrze liczę, posiłkując się stroną Mroza na Wikipedii, jubileuszowa pięćdziesiąta. Warszawski Zarząd Transportu Publicznego, niezamierzenie zapewne, postanowił ów jubileusz uczcić. Przewrotność tej urzędniczej celebry polegała jednak na tym, że powieści Mroza nie postanowiono w jakiś szczególny sposób uhonorować, na przykład poprzez wręczenie Mrozowi naprędce wymyślonej i powołanej do życia nagrody literackiej warszawskiego Zarządu Transportu Publicznego czy przyznaniu Mrozowi tytułu honorowego pasażera warszawskiej komunikacji publicznej. Przewrotność ta polegała na tym, że Mroza i jego książkę z warszawskiej komunikacji publicznej przegoniono, blokując reklamę „Przepaści”.
Warszawski Zarząd Transportu Publicznego uznał, że okładka książki Mroza może obrażać uczucia religijne. A to za sprawą znajdującego się w jej prawym górnym rogu medaliku z Matką Boską. – Medalik jest niewielki, niemniej jednak jest widoczny. Pasażerowie WTP są osobami o różnej wrażliwości, nie chcemy urazić niczyich uczuć, stąd taka decyzja – mówi Tomasz Kunert, rzecznik warszawskiego Zarządu Transportu Publicznego. Jednak nie samo użycie medaliku na okładce książki było powodem zablokowania reklamy książki Mroza – medalik jest na okładce zakrwawiony.
By urażeni nie zostali pasażerowie religijni, warszawski Zarząd Transportu Publicznego postanowił zablokować reklamę powieści Remigiusza Mroza; by urażeni nie zostali pasażerowie, którzy są czytelnikami Mroza, zostali pasażerowie ci przez rzecznika Tomasza Kunerta uspokojeni, że to nie pierwszy przypadek, kiedy ZTP blokuje reklamę w komunikacji miejskiej. – Zdarzają się takie kontrowersyjne reklamy książek czy gier komputerowych. Była kiedyś okładka książki, na której prezentowany był alkohol albo innej, gdzie na okładce widać było wyraźnie broń. W tych przypadkach ta opinia też była negatywna.
Pomijając, że alkohol i broń nie wywołują w polskiej kulturze zanadto kontrowersji, które reklamom z alkoholem i bronią rzecznik Tomasz Kunerta przypisuje (trudno mi sobie wyobrazić pasażera komunikacji miejskiej okazującego oburzenie na widok reklamy z alkoholem lub bronią; łatwiej mi sobie wyobrazić społeczne oburzenie wywołane potencjalnym obwieszczeniem wszem wobec zakazu reklamowania alkoholu i broni, w komunikacji publicznej czy to na przykład w mediach), wątpię, czy pasażerowie czytający Mroza mogą w obliczu próby dogodzenia wszystkim pasażerom przez Zarząd Transportu Publicznego i chęci Zarządu do nieurażenia niczyich uczuć poczuć się potraktowanymi na równi z pasażerami wrażliwymi na obrazę ich uczuć religijnych. Co jeśli wykluczenie powieści Mroza uczucia czytelników Mroza uraża? I co jeśli porównanie przez rzecznika Tomasza Kunertę twórczości Mroza do alkoholu i broni też może potencjalnie urazić czytelników Mroza? Umiem sobie wyobrazić, że z jednej strony zrównanie twórczości Mroza z alkoholem mogłoby być dla czytelników Mroza policzkiem, bo gdzie Rzym, gdzie Krym, gdzie Mróz, a gdzie wóda albo inne łiski, gdzie twórczość, którą można się zachwycać, a gdzie używki, które byle menel może w siebie wprowadzać, i to nie w charakterze wprowadzania elementu baśniowego, a w charakterze najordynarniejszego łojenia do upadłego. A z drugiej strony umiem sobie też wyobrazić, że czytelnicy Mroza mogliby unieść się honorem stwierdzając, że już dawno powieści Mroza powinny nie być reklamowane w komunikacji miejskiej. Bo jeśli reklamy innych książek z bronią na okładkach były wcześniej blokowane, to bogata twórczość Mroza, składająca się z powieści kryminalnych, zasługuje na większe docenienie niż ocenianie jej tylko po okładkach. Z racji tego że twórczość Mroza to powieści kryminalne, to, choć Mroza nie czytałem zakładam, że broń jest w powieściach tych wszechobecna. Skoro inne książki za broń beknęły, to czemu Mróz, najbardziej poczytny pisarz w tym kraju, już wcześniej nie został z komunikacji miejskiej wykopany? Czy najbardziej poczytny pisarz w Polsce nie zasługuje na coś więcej niż blokowanie reklam jego powieści po okładce je oceniwszy? Czy pięćdziesiąt książek to dla warszawskiego Zarządu Transportu Publicznego mało, by wybrać sobie do przeczytania chociaż jedną, by dowiedzieć się wreszcie, że nie tylko okładka jednej, ale i treść z grubsza wszystkich jest niepożądana?
Okazuje się jednak, że powieść Remigiusza Mroza nie jest niepożądana. Do takiej konkluzji doszedł warszawski ratusz, nakazując przewrócenie reklamy. – Decyzja była wynikiem korespondencji z Biurem Marketingu ratusza. Zdaniem ratusza, ta reklama nie wywołuje aż takich kontrowersji – powiedział Tomasz Kunert. W rozmowie z Gazetą Wyborczą dodał, że „decyzją ratusza zmieniamy opinię i reklama książki będzie mogła się ukazać”. Czyli o ile Zarząd Transportu Publicznego w zgodzie z aforyzmem, że nie da się dogodzić każdemu, nie działał, o tyle w zgodzie z aforyzmem, że tylko krowa nie zmienia zdania, już tak.