Paweł Kukiz, polityk jednej sprawy, gdyby przed wejściem do polityki wytatuował sobie na czole sformułowanie JOW, odmieniane przez niego przez wszystkie przypadki, nie musiałby już nigdy więcej w przestrzeni publicznej się odzywać, bo dzięki jego zdobieniu wiedzielibyśmy od razu, co ma nam do powiedzenia. Dzisiaj to samo można powiedzieć o politykach całej opozycji, począwszy od lewicy, poprzez Platformę, a na PSL-u skończywszy. Z tą drobną dyferencją, że w miejscu JOW-ów na opozycyjnych czołach powinien pojawić się napis „wotum nieufności”. Wotum nieufności bowiem, idea tego konstytucyjnego mechanizmu politycznego, mogącego pozbawić pełniącego ważną funkcję polityka tejże funkcji, zawładnęła umysłami opozycji do tego stopnia, że gdyby mogli, nie robiliby nic innego, jak tylko próbowaliby znieść pisowski system zgłaszając kolejne wota nieufności wobec członków jego rządu. Pochłonęła ta fantazja opozycję na tyle, że w czasie największych protestów w historii III RP, wbrew przekonaniu Kaczyńskiego, że to ona za nie odpowiada, mając według niego krew na rękach, wolała skupić się na zadaniu z góry przegranym.
Tak jak przegranymi zadaniami było wcześniejszych siedem prób odwołania pisowskich ministrów tylko w tym roku i dwadzieścia jeden w poprzedniej kadencji. Odwołania nie doczekali się między innymi rekordzista Ziobro (pięć wotów nieufności), druga Zalewska (trzy próby jej odwołania) i panteon pisowskich gwiazd destrukcji z Sasinem, Kamińskim, Macierewiczem, Dworczykiem czy Szumowskim na czele. Do grona tego hucznie dołączył teraz Kaczyński.
Opozycyjne wota nieufności mają swoją dającą się przewidzieć sekwencję, punkty stałe, wtórną symbolikę i wyraźne wzory. Oto kształt wzoru najogólniejszego: polityk opozycji X w trakcie swojego wystąpienia mówi, że to okazja do debaty nad pisowskimi bezeceństwami, pisowski marszałek Y dwadzieścia osiem razy mu przerywa mówiąc, że to nie debata, tylko wasze chore urojenia, no jak wy w ogóle śmiecie tak znakomitego specjalistę w swojej dziedzinie chcieć odwołać, polskości w sercu nie macie. Polityk opozycji Z mówi, że to najgorszy polityk pełniący funkcję Ź w historii tej instytucji, na kontrze do niego pisowski polityk Ż mówi, że to najlepszy polityk pełniący tę funkcję w historii III RP. A na koniec wychodzi Kaczyński, i jak na najpoważniejszego nadwiślańskiego trendsetera językowego przystało, rzuca półtora wymyślonego na poczekaniu neologizmu, które w trymiga wchodzą do językowego kanonu i które będą omawiane w programach przedśniadaniowych, śniadaniowych, pośniadaniowych, poważniejszych i niepoważnych, publicystycznych i lajfstajlowych, angażujących językoznawców, politycznych komentatorów i celebrytów maści wszelakiej. Nim to, przechodzimy do głosowania. Wotum odrzucone? Cóż za niespodzianka. Której towarzyszą pisowska satysfakcja, aplauz, rechoty i hołdy lenne dla polityka, wobec którego wystosowane wotum nieufności zostało pisowską większością oddalone. Słowami dwoma: pisowskie dekorum.
Dekorum pisowskie, ale przez opozycję jej maniakalnym wręcz oddaniem, przywiązaniem i przyzwyczajeniem do tegoż dekorum, do pewnego stopnia z pewnością nieuświadomionym, współtworzone. Współtworzone wtedy, gdy codziennie niemal odwołuje się opozycja do możliwości złożenia wniosku o wotum nieufności wobec kolejnych pisowskich ministrów. Współtworzone, gdy co czas jakiś ma szansę opozycja na ich odwołanie, a przynajmniej złudzenie tejże. Współtworzone nawet wtedy, gdy żywi ta sama opozycja przekonanie, że z pisowskim systemem i jego wytworami, czyli z dekorum między innymi, walczy, będąc przekonanym także do tego, że wotami nieufności pozwala zaistnieć debacie, tak obcej pisowskiej wersji parlamentaryzmu.
Pytanie, które opozycja powinna sobie postawić zanim na korytarzu sejmowym wyartykułuje chęć złożenia tylu wotów nieufności ilu rząd ma członków, brzmieć powinno: czy to co robimy przybliża czy raczej oddala wizję zniesienia pisowskiego systemu? Który deklaratywnie znieść jako opozycja chcemy. Ale czy w praktyce bliżej nam do wspierania zmiany, na którą szansa rodzi się obecnie na polskich ulicach, czy raczej do tego systemu konserwowania? Poprzez bierną i być może nieuświadomioną akceptację swojej roli, roli narzuconej przez PiS i przez PiS określanej hasłem „opozycja totalna”. Czego w pisowskiej wizji rzeczywistości egzemplifikacją najdoskonalszą jest metodycznie powracający fantazmat wotum nieufności, na punkcie którego opozycja ma niewątpliwego fioła, tak jak fioła ma na punkcie usprawiedliwiania i uwznioślania owego fantazmatu za pomocą chwytów retorycznych takich jak „szansa na prawdziwą debatę”, „próba dotarcia do widzów TVP będących okłamywanych od rana do nocy, że rząd jest świetny”. I który to fantazmat wotum nieufności przyczynia się do reprodukowania zwyczajów i rytuałów pisowskiego systemu, a nie pozwalający ten system, tak jak dziejąca się rewolucja, obalić.