Ziom trzyma poziom? O inkwizytorze Dariuszu

Znamiennym jest, że pisząc w ostatnich tygodniach o polskiej polityce oraz przedstawicielach tutejszej klasy politycznej, niezmiennie odwołuję się do uczucia zawodu. W niedawnym komentarzu stwierdzałem, że zawiódł mnie Donald Tusk, a w ostatnim felietonie, że już z kolei Roman Giertych zawieść mnie nie mógł, bo tak na dobrą sprawę nim zacząłem interesować się polityką i zanim Giertych w ogóle miał prawo zaistnieć w mojej świadomości, już dawno przestał być poza jakimikolwiek rozważaniami uwzględniającymi poczucie zawodu. Tym razem muszę napisać o rozczarowaniu, co do wyartykułowania którego dojrzewałem dość długo. Na myśli mam Dariusza Standerskiego, polityka Wiosny. Którego, z racji faktu, że jest moim ziomkiem (od razu rozwiewam wątpliwości: nie w znaczeniu kumpla, a osoby pochodzącej z tego samego regionu), dosyć uważnie śledzę w mediach społecznościowych, na których bywa nad wyraz aktywny. Jak rzeczywistość pokazuje, kluczowym w tym wszystkim jest wyrażenie „nad wyraz”. Standerski, będący także wykładowcą uniwersyteckim, wrzucił na swoje InstaStory zdjęcie sali wykładowej i quiz dla swoich folołersów z pytaniem: „Ile dzisiaj oblałem?” (skoro tak stawia pan pytanie, panie doktorze, to myślę, że trzy litry. A jeśli „ilu”, to sam nie wiem, ilu taki ludzki pan może). I trzema możliwymi odpowiedziami: „jeszcze nikogo”, „połowę” i „wszystkich”. Z kolei moje pytanie jest takie: czy to nie jest przynajmniej odrobinę żenujące? Czy ziom ma poziom? Czy to jest poziom, który powinien prezentować czołowy polityk trzeciej co do wielkości siły politycznej w dużym europejskim kraju i doktor nauk ekonomicznych? Czy wyobrażacie sobie Państwo, że podobnie mógłby postąpić Leszek Balcerowicz albo Witold Orłowski? Jestem też ciekaw, na co pan jeszcze wpadnie, panie Dariuszu? Może jeszcze zrobi pan transmisję lajw ze sprawdzania prac swoich studentów i studentek? Jeszcze pan na to nie wpadł? A szkoda. Byłby fan, masa lajków i folołów.

Trochę wciąż nie wierząc w to, co ujrzałem, zastanawiam się teraz, ile w tym wpisie poczucia bycia panem życia i śmierci, ile poczucia pogardy wobec tych, których ma się uczyć i nauczyć, a ile bezmyślnego lekkoducha, który nie wie, co czyni. Gdyby jedynym zarzutem, który mógłbym wobec Standerskiego mieć, była nieświadomość, dezynwoltura, jakiś rodzaj infantylizmu mieszający się z narcyzmem, to byłoby pół biedy. Ale sprawa jest znacznie poważniejsza. Facet jest niewątpliwie ze wszech miar wykształcony. Ma ledwo dwadzieścia siedem lat i już zrobiony doktorat. Tyle że z tym doktoratem nie idzie w parze świadomość tego, co on znaczy. I to nie w wymiarze jednostkowym, żeby połechtać dużo ego, a w wymiarze społecznym. Że jest to rodzaj powinności. W szczególności w sytuacji, w której jest się odpowiedzialnym za przekazywanie wiedzy na publicznej uczelni.

Jest to także dla mnie o tyle rozczarowujące i załamujące zarazem, że przecież ten Standerski, oprócz najwyższych przymiotów intelektualnych, wyposażony jest w pewnego rodzaju społeczną wrażliwość. A przynajmniej, poprzez bycie prominentnym politykiem Wiosny i całej lewicy, deklaruje fakt posiadania zestawu poglądów, z którymi – na zdrowy rozum – powinno w parze iść większe otwarcie na ludzi, ich problemy, większa wrażliwość i zrozumienie niż to, co zaprezentował. I jak się ma jego do szpiku kości kapitalistyczna postawa, która zawiera w sobie jedynie ułomny menadżeryzm i zwykłe zarządzanie przy akceptacji darwinizmu (a wręcz przy przyklaśnięciu temu darwinizmowi) do jego pozauniwersyteckiej (tylko deklarowanej?) lewicowości? Ze smutkiem muszę stwierdzić, że przeistoczył się Standerski z poważnego pana doktora, który w studiach telewizyjnych i radiowych opowiada o wykluczeniu społeczno-ekonomicznym milionów Polek i Polaków, potrzebie większej redystrybucji, większej wrażliwości na ludzkie cierpienia i powszechniejszej solidarności wobec słabszych i gorzej sobie radzących w życiu w inkwizytora Dariusza. Który poluje na zwierzyny i urządza igrzyska. Szkoda że nie wpadł jeszcze na pomysł zrobienia zakładów bukmacherskich z pytaniem, ile osób padnie. Widocznie wiedza ekonomiczna, którą pozyskał w trakcie studiów, nie jest wystarczająca do tego, by łączyć inkwizycyjną fuchę z dodatkowym potencjalnym źródłem zarobku.

Ekonomia to nauka społeczna. Lewicowość oznacza wrażliwość na problemy społeczeństwa, więc w tym sensie jest ona społeczna i w głębokim znaczeniu humanistyczna. Jestem ciekaw, jak się Standerski czuje jako doktor Jekyll i mister Hyde, który z jednej strony jest lewicowy, a więc społeczny i humanistyczny, a z drugiej strony – wykładając ekonomię – jest antyspołeczny i antyhumanistyczny. To jest dopiero orzech do zgryzienia.

Post Author: Mateusz

1 thoughts on “Ziom trzyma poziom? O inkwizytorze Dariuszu

    Ziom

    (8 lutego, 2020 - 8:06 pm)

    Ale przecież on nie ma doktoratu…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *