Tusku, Tusku i po Tusku [komentarz]

Donald Tusk udzielił wywiadu w „Faktach po faktach” w TVN24. Jako że wszystkie wystąpienia i sytuacje, w których były premier zabiera głos w sprawach polskiej polityki, nawet za pośrednictwem trzyzdaniowych wpisów na Twitterze, budzą wielkie społeczne emocje, kilkudziesięciominutowy wywiad na antenie największej telewizji informacyjnej zaraz po zakończeniu drugiej kadencji przewodniczącego Rady Europejskiej nie mógł przejść bez echa. Tym bardziej że pełniona jeszcze do niedawna przez Tuska rola nie pozwalała mu na wyraziste, kategoryczne i jednoznaczne wypowiedzi dotyczące polskiej polityki. Gdy w przeciągu ostatnich pięciu lat zdarzyło się czynić Tuskowi choć drobne, subtelne aluzje względem niepraworządności PiS-u, dawał mu tym samym paliwo w postaci pozornych argumentów dotyczących zaangażowania politycznego przewodniczącego Rady Europejskiej, który z racji pełnionej funkcji nie powinien angażować się w wewnętrzną politykę jednego z państw członkowskich. Tak więc bardzo konkretnie zorientowane politycznie wypowiedzi, w których padały jasne deklaracje o poparciu dla opozycji przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, Tusk w słusznej obawie przed dawaniem PiS-owi i podporządkowanej mu telewizji Kurskiego dodatkowego powodu do atakowania go w niej zamienił na zdystansowane odcinanie się od bieżączki politycznej, tłumacząc to właśnie urzędem, który piastuje. Tusk obiecał jednak, że zaraz po zakończeniu kadencji zaangażuje się w polską politykę, choćby w roli komentatora. Do tego miało się wyjaśnić, czy były premier wystartuje w wyborach prezydenckich. Decyzję miał ogłosić właśnie drugiego grudnia, ale dynamika dziania się politycznego sprawiła, że o rezygnacji z walki o Pałac Prezydencki poinformował czas temu już jakiś. To, że wiadomo od wtedy, że umówiony już wcześniej wywiad w TVN będzie pozbawiony najważniejszego komunikatu, który Tusk według wcześniejszego planu miał wygłosić właśnie tego dnia na antenie nie zmniejszył owym wywiadem zainteresowania i związanego z nim politycznego wzmożenia.

Na antypisowskich portalach można przeczytać o najmocniejszych wypowiedziach rzekomo nokautujących i obnażających PiS, Kaczyńskiego i Dudę. W rzeczywistości jednak to nie grillowanie Kaczyńskiego i oranie Dudy, raczej pozbawione oryginalności i odkrywczości, było w tym wywiadzie najważniejsze. Tusk powiedział dwie bardzo znamienne rzeczy, pozycjonując tym samym siebie i Platformę względem PiS-u i pozostałych aktorów na polskiej scenie politycznej. Oto pierwsza z nich: „pierwszym krokiem jest próba zbudowania trwałej syntezy, takiego porozumienia między PO i PSL. Jeśli partie pójdą w tryb ideowy, to marnie na tym wyjdą. Wiem, że radykalnie lewicowa myśl może być alternatywą dla PiS, ale nie jest dobrą rzeczą dla Polski”. A druga to ta: „ważne jest, żeby odbudować to umiarkowane centrum z tradycjami konserwatywnymi i liberalnymi. Dla prawicowego socjalizmu alternatywą nie może być lewicowy socjalizm. Mam pomysł, jak to zrobić, ale na razie to dopiero początek”.

Tym, co z ust Tuska w poniedziałkowy wieczór usłyszałem, jestem zawiedziony. Tym, jaki zbudował obraz międzypartyjnych i międzyśrodowiskowych relacji na polskiej scenie politycznej, zaprzepaścił to, co mozolnie przez lata po premierostwie tworzył w swoich wykładach na uniwersytetach, wywiadach w telewizjach i wszelkiego rodzaju tweetach. A tworzył obraz polityka światowego, polityka-intelektualisty, polityka oczytanego, z olbrzymim kapitałem wiedzy i doświadczenia, wyraźnie odstającego pod każdym względem od pozostałych polskich. Wydawać by się mogło, i mnie się w każdym razie z pewnością wydawało, że wszystko, co mówił od jakiegoś czasu zawiera jakiś zaczątek wizji i że wyprzedza pod tym względem przynajmniej o kilka długości Platformę, jeśli wręcz nie całą opozycję. Gdy na Uniwersytecie Warszawskim mówił o wyzwaniach technologicznych i ekologicznych, jakie staną wkrótce przed Polską, wyprzedzał nie tylko PiS, ale i całą klasę polityczną. Gdy cytował Piketty’ego, który w swoim najnowszym dziele nawołuje do porzucenia kapitalizmu na rzecz – jak to Piketty określa – socjalizmu partycypacyjnego rozciągniętego na całą sfederalizowaną w jego myśli Europę, można było odnieść wrażenie, że dostrzega wady prowadzonej przez swoje rządy polityki i że nie może być powrotu do tego, co było. Że społeczeństwo nie zaakceptuje ciepłej wody w kranie i skupiania się na wzroście gospodarczym oraz zmniejszaniu deficytu budżetowego. Że widzi, że rosnące nierówności ekonomiczne są nie do zaakceptowania i że trzeba dokonać skrętu w stronę ucywilizowania coraz bardziej dzikiego korporacyjnego kapitalizmu. Że nie ma złudzeń co do nieatrakcyjności liberalnej polityki gospodarczej i konserwatywnego światopoglądu, pozwalającego Kościołowi Katolickiemu na dalsze rozbestwienie i nieszanowania praw kobiet i mniejszości seksualnych. To wszystko okazuje się nieaktualne. Udowodnił Tusk swoimi wypowiedziami, nawołującymi do zacieśnienia współpracy PO z katolickim i konserwatywnym PSL-em, czyli do powrotu tego, co było (czytaj: niczego innego jak filozofii mówiącej o ciepłej wodzie w kranie) i zrównującymi PiS z Lewicą, że to jest wciąż to samo jego oblicze. Pozbawił wszelkich złudzeń o Tusku lepszym, dojrzalszym politycznie, bardziej rozważnym, rozumiejącym błędy swoich rządów i wyzwania cywilizacyjne, które staną przed Europą i Polską. Słowem: czar prysł. Cofnął się Tusk intelektualnie i politycznie do Platformy z 2015 roku i wcześniej, unieważniając trudy i starania ostatnich lat.

Tusk w tym wywiadzie w zasadzie utożsamił się z PO. Liczyłem na to, że w obliczu marazmu, niezdecydowania, niewyrazistości, nieatrakcyjności i bezideowości Platformy i szpagatów, które ona dokonuje, by nie stracić ani wyborczyń i wyborców lewicowych, ani prawicowych, pójdzie własną drogą. Z racji tego, że Tusk nie ma obecnie tej pozycji w PO jaką miał przed wyjazdem do Brukseli, nie może zrobić czegoś, do czego Platformę namawiał ostatnio Jacek Żakowski, a więc do samorozwiązania się. „Proszę sobie przypomnieć, jak ogromne korzyści Polska odniosła z tego, że Donald Tusk miał taką wyobraźnię w pewnym momencie – rozwalił Unię Wolności i stworzył Platformę Obywatelską” – powiedział w wywiadzie dla NaTemat.pl Żakowski. Tak więc wiązałem spore nadzieje z Ruchem 4 Czerwca, który zapowiadał się swego czasu na nowe Tuska w polityce otwarcie. A okazał się niestety polityczną wydmuszką. Do tego okazuje się, że Tusk woli wiernie trwać przy schyłkowej, niemającej żadnego pomysłu na siebie i Polskę Platformie. Bardzo to symptomatyczne.

Post Author: Mateusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *