Dożywocie dla Dudy

Słyszymy różne propozycje tego, kiedy mają odbyć się wybory. Że 10 maja, bo to demokratyczne, by robić je w terminie. Że pod koniec maja, by dać czas koronawirusowi uciec z Polski. Że w sierpniu, bo wtedy nie będzie nawet pół zachorowania. Że na jesień, bo w sierpniu to z kolei ludzie na wakacjach są. Że za rok, bo w tak trudnym czasie nie można myśleć o wyborach i Duda powinien mieć święty spokój. Że w ogóle zmieńmy sobie konstytucję i za dwa lata, bo tak. Że 22 czerwca, bo jest wtedy przesilenie, dzień najdłuższy, to i więcej wyborców i wyborczyń pójdzie do urn. Że wtedy, gdy będzie pełnia. Że w piątek trzynastego. Że, patriotycznie, w rocznicę napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę. Że za dziesięć lat. A ja zaproponuję inne rozwiązanie: że nigdy. Bo właśnie taką istotę przykrywają te wszystkie mądre politologiczno-prawno-konstytucyjne analizy możliwych terminów i tego, który z nich jest najbardziej zgodny z konstytucją. Istotę, która jest taka, że odpowiedź „nigdy” jest dla PiS-u, Kaczyńskiego i Dudy najbardziej przemawiająca, a ta wyborcza zawierucha stanowi zwykłe przeciąganie liny z opozycją pełniące funkcję klasycznego w pisowskim systemie decorum, którego ofiarami jesteśmy my – wyborcy i wyborczynie, obywatelki i obywatele.

Jakiż musi być Kaczyńskiego i Dudy żal, że jeszcze nikt otwartym tekstem nie zdobył się na przedstawienie propozycji dożywotniej kadencji dla urzędującego prezydenta. Tak więc mam nadzieję, że niniejszym poprawię samopoczucie prezesa i Dudy. Tak, wyborów nie musi być. Niech Duda będzie prezydentem dożywotnio. Możemy dzięki takiemu posunięciu systemowo-ustrojowo-prawno-(nie)konstytucyjnym cofnąć zwrotnice dziejów do średniowiecza, kiedy to władca, też dożywotni, był pomazańcem bożym, sprawującym władzę z nadania i woli Pana. Przecież najczęściej wykonywaną czynnością zarówno polityków i polityczek PiS-u, jak i Dudy (a raczej: w tym Dudy) od czasu zamrożenia gospodarki jest powierzanie Polski w opiekę Matki Boskiej. A jak powszechnie wiadomo, była Matka Boska, jak i jej syn Jezus Chrystus, Polakami. Chrystusa czas wreszcie pośmiertnie ukoronować na króla Polski. Naród wybrany na to zasługuje.

Po co być takimi skromnymi i nieśmiałymi. Po co się krygować. Po co te wszystkie gry. Po co to nieustanne robienie z gęb cholew, a z nas zakreślaczy iksów przy jedynym słusznym nazwisku. Spełnijmy najskrytsze marzenie prezesa, już dziś, już teraz, po co czekać. Niech przyjeżdża cesarz Trump i koronuje nam prezydenta. Choćby jutro. Jemu koronawirus niestraszny, bo go nie widzi.

Nie wiem jak Państwo, ale ja przez ostatnie lata mam rosnące przekonanie, że obecny stan polskiej polityki polega na niejasnych, nieczytelnych i nikomu nieznanych zagrywkach, których jesteśmy zakładnikami. Spełniamy funkcję nie suwerena, którego wyrazicielami woli, jak i emanacją jest klasa polityczna, a jedynie zatwierdzaczy dogmatu nieomylności. Obywatelskość została zredukowana nie tyle do funkcji wyboru, a zakreślenia, co w świecie PiS-u stanowi już tylko funkcję ceremonialną, ot zwyczaj. Który kosztuje nas tyle kasy. I po co ją na symboliczny akt wydawać? Jest przecież tyle inicjatyw, które można za te pieniądze sfinansować. Nie bądźmy tacy skromni, skoro mamy mieć dożywotniego władcę jak w średniowieczu, to i własny papież by się przydał. Polska jeszcze nigdy nie miała antypapieża, a na to zasługuje. Jest taki jeden kandydat na to stanowisku w Toruniu, którego oczywiście trzeba będzie godnie wspomagać. No i zaoszczędzoną kasę z wyborów przeznaczyłbym na akcję odbicia wraku ze Smoleńska przez GROM i wojska obrony terytorialnej z Macierewiczem na czele oraz na wyprawę krzyżową do Izraela. Wszak Ziemia jest za mała na dwa narody wybrane.

PS Mam nadzieję, że premier Gowin, mający najbardziej odlotowe pomysły, sam już bez podpowiadania wpadnie na to, by nie bawić się w jakieś tam wolne elekcje na kiju i zaproponuje powrót do sukcesji dynastycznej. Tak jak Pan Bóg przykazał.

Post Author: Mateusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *