Neoliberalny demontaż państwa

Siedzę w domu już od miesiąca. I nie nudzę się, co stwierdzam pewnie ku zaskoczeniu wielu osób, między innymi twórców memów o tym, jak to już nie mogą w nim wytrzymać. Nie nudzę się, bo w przeciwieństwie do znajomych z fejsa deklarujących, że na kwarantannie jak szaleni będą nadrabiać zaległości czytelnicze (każdy ma takich dziesiątki) – rzeczywiście książki czytam. Ciekawi mnie bowiem takie oto zjawisko, że dwie najczęstsze fejsowo-instagramowo-tłiterowe postawy wobec kwarantanny to z jednej strony deklaracje częstszego i intensywniejszego czytania, a z drugiej strony desperackie zawodzenia o domowej nudzie. Często obie generowane przez te same osoby.

To, czego natomiast robić w trakcie kwarantanny nie mogę, to śledzić mediów. Mam przesyt słuchania nic niewnoszących do mojego życia, powtarzanych w kółko tych samych informacji i apdejtowania liczby zarażonych i zmarłych to tu, to tam, co już dawno straciło wymiar (jeśli w którymkolwiek momencie go miało) ludzkiego przedstawienia sprawy, a nabrało jedynie mechaniczność, powtarzalność, element odhaczania, takiego swoistego katalogowania ofiar jak w słabym horrorze i najzwyklejszą statystykę, która ni to ziębi, ni to grzeje.

No i do tego słyszymy ciągle te same argumenty dotyczące reakcji rządów, choćby polskiego. Od peanów na jego cześć po krytykę. Bliżej mi do tej drugiej postawy, ale mam nieodparte wrażenie, że w obliczu chaosu i medialnej sieczki umykają nam sprawy naprawdę ważne. No ale wiadomo, jak można przejść do poważnych analiz, skoro tak pięknie pisowcy wystawiają się na strzały. Kuszące jest przecież zwracanie uwagi na to, że Morawiecki sam sobie przeczy, że Dworczyk z Szumowskim przedstawiają przeciwne sobie poglądy, że Emilewicz się ośmieszyła, mówiąc że epidemia przysporzy się polskiemu biznesowi. I że – koronna dyskusja – Duda prowadzi wciąż kampanię, co jest skandaliczne, opozycja nie prowadzi kampanii, co też jest skandaliczne, a wyborów powinno nie być. I że maseczek, sprzętu i personelu medycznego brak. Co jest – bez ironii – z pewnością spostrzeżeniem koniecznym. Tyle że polegającym na wychwyceniu jedynie symptomu.

Obecna zawierucha jest dobitnym dowodem na to, jak bardzo państwo – wbrew jeśli nie otwartym deklaracjom niektórych środowisk politycznych na przestrzeni ostatnich trzech dekad, to przynajmniej metodycznym ich działaniom – jest potrzebne. I jak bardzo na przestrzeni tych ostatnich trzydziestu lat dokonano jego osłabienia, jeśli nie wręcz demontażu, zdegenerowania, zmarginalizowania. W sferze praktyki oczywiście, bo żadnej władzy nie przeszkadzało w sferze idei odmieniać Polskę, polskość, propolską postawę i takie tam przez wszystkie przypadki. To, co widzimy od kilku tygodni, to, jak pisowski rząd się miota i nic nie może zrobić, to nie tylko efekt tego rządu kompletnej niezaradności i niekompetencji. To efekt dominującej po 1989 roku neoliberalnej polityki, której symbolem jest ta sławetna tuskowa ciepła woda w kranie i towarzyszące jej przekonanie, że państwem można – i wręcz powinno się – jedynie administrować, traktować je tak, jakby było przedsiębiorstwem. Ślepa wiara w wolny rynek, kult prywatyzacji, apoteoza deregulacji, idea indywidualizacji, ergo tego, że każdy jest panem własnego losu – to wszystko doprowadziło nas do tego właśnie momentu. I teraz, w sytuacji kryzysowej, w której wszyscy domagają się pomocy państwa – od przedsiębiorstw po pracowniczki i pracowników – widać jak na dłoni zaniedbania i zaniechania ostatniego trzydziestolecia. Prowadzenia polityki takiej, która doprowadziła do tego, że polska służba zdrowia jest zadłużona, brak w niej profesjonalnego sprzętu, a przedstawiciele i przedstawicielki zawodów medycznych masowo uciekli na Zachód w poszukiwaniu godniejszych zarobków. No bo przecież mają całe życie, żeby zarobić. Niech wolny rynek zadecyduje, niech on wyceni ich pracę. Poza tym trzeba pracować dla idei, jak to marszałek Karczewski powiedział. Wiara w racjonalność wolnego rynku w przypadku tak ważnych dziedzin jak służba zdrowia, szkolnictwo, kultura i media publiczne zaprowadziła nas na manowce. Traktowanie przez lata mediów publicznych i instytucji kultury jak trędowatych, per nogam, ich postępująca marginalizacja w oczach społeczeństwa, doprowadziły do sytuacji, w której tak łatwo było złowrogo je zagarnąć dla celów propagandowych i dla celów inżynierii kulturowej, bez społecznej niezgody i protestu. Traktowanie szpitali i szkół finansowo gorzej od najbardziej potrzebnego nam na świecie wojska – istnej perełki neoliberalizmu, mimo że wcale nie prywatnej – doprowadziło do sytuacji, w której brakuje nawet testów na wykrycie wirusa, a dzieci i młodzież czekają na ruchy sparaliżowanej oświaty, w pełni antyinnowacyjnej i zupełnie nieprzygotowanej technologicznie na wyzwania XXI wieku, i to nie tylko te związane z epidemiami. Neoliberalna polityka, gardząca wszystkim co państwowe, doprowadziła do sytuacji, w której nastąpił masowy odwrót od publicznej edukacji i publicznej opieki zdrowotnej. Nic tylko zacierać ręce, prywatyzacja wre.

Ale nie ma się czym martwić, ci z Państwa, których dzieci chodzą do szkoły i które drugi rok z rzędu z powodu demontażu państwa i jego instytucji to właściwie do niej w tym okresie roku szkolnego nie chodzą, i w związku z którym to ich niechodzeniem stać będą w obliczu nieprawdopodobnej ekwilibrystyki polegającej na ścieśnianiu lekcji, lecenia na złamanie karku z realizacją jakże ważnego programu z żołnierzami wyklętymi i religią na czele, już wkrótce, domyślam się, będziecie uspokojeni. Władza dokona prawdziwie uzdrawiającej szkołę reformy. Znowu coś tam pozmieniamy, tu dodamy nowy przedmiot, tam zabierzemy inny, tu dołożymy dodatkowy rok nauki, tam zabierzemy jeden. Może jeszcze mundurki wprowadzimy. Takie patriotyczne, z dumnym orłem.

Muszę też dodać, że pozytywnie zaskoczył mnie rząd. Podniósł wysokość grzywien dla osób niestosujących się do zaleceń pozostania w domach. I to jest dopiero zachowanie propaństwowe. Mam nadzieję, że przynajmniej połowa, a co tam, więcej niż połowa z tych pieniędzy wzmocni polską armię, która obroni nas przed zarazą. Każdą, jakakolwiek by ona nie była.

Post Author: Mateusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *